niedziela, 26 maja 2013

Na prawo most, na lewo most ale gdzie jest ten Big Ben?

W związku z tym, że wczoraj był niesamowicie słoneczny dzień postanowiliśmy jeszcze raz odwiedzić stolice Anglii. Dzień, który kolejny raz nas czegoś nauczył. Czyli ZAWSZE sprawdzaj bilety(jeżeli nie masz karty Oyster) przed wejściem w bramkę :).,

Tym razem "wiedząc" jak kupować bilety podeszliśmy to maszyny, pewnym ruchem wystukaliśmy odpowiednie komendy, uiściliśmy należność  i dostaliśmy Travelcard. Niestety okazało się, że
wydano nam Travelcard dla jednej osoby. Chyba drugi utknął bo wypadł nam dopiero jak kupiliśmy drugi bilet. Z trzema biletami i uśmiechem na twarzy :D, że Londyńskie Metro zarobiło nas w balona (no ok sami się zrobiliśmy) poszliśmy na odpowiedni peron. Błąd. Okazało się, że to nie był odpowiedni peron, po czym przenieśliśmy się na TEN prawidłowy.

Po tych zawirowaniach dojechaliśmy do stacji Green Park bo musieliśmy zrobić przesiadkę, aby dojechać do London Bridge. I dojechaliśmy i poszliśmy na London Bridge i szczęka nam opadła (nigdy mnie jakoś nie interesował ten most, więc nawet nie wiedziałem za bardzo jak on wygląda. Pomyliłem go jak wiele osób z Tower Bridge) bo ten most był taki jak każdy inny, no ok widok był ładniejszy.


W oddali Tower Bridge mylony często z London Bridge oraz chyba zwiększone środki bezpieczeństwa w związku z natłokiem kibiców ;)
Po lekkim rozczarowaniu stwierdziliśmy, że mamy trochę czasu więc zobaczymy Elizabeth Tower (to podobno od 2012 r. oficjalna nazwa Big Bena). Skorzystaliśmy kolejny raz z Metra i kolejnej przesiadki i wylądowaliśmy na przystanku Vauxhall. To nic, że to nie ten przystanek booo mogliśmy się znaleźć w  miejscu gdzie M. patrzyła jak MI6 zostaje wysadzone w powietrze czyli Vauxhall Bridge ( dla niewtajemniczonych jest tu mowa o ,,Skyfall"), a z niego rozpościerał się taki widok.

W filmie ten budynek robił ogromne wrażenie, ale na żywo zrobił na nas jeszcze większe. Po tym jak poczuliśmy się jak Bond i Moneypenny ;) udaliśmy się do miejsca docelowego. W między czasie stwierdziliśmy, że Anglia jest krajem, który pomaga na każdym kroku ( pewnie jesteśmy jeszcze krótko i są jakieś utrudnienia ). Przykładem jest takie przejście dla pieszych  (nie trzeba się martwić, że coś na nas najedzie jak spojrzymy w złą stronę)


Idąc dalej zaczęliśmy widzieć pierwsze budynki mówiące "no ludziska jesteście blisko" a był to m.in. Pałac Westminsterski

Po drugiej stronie demonstrowali aktywiści przeciw żywności GMO obok nich Policja uśmiechnięta od ucha do ucha trzymająca ich w ryzach - ogólnie demokracja pełna gębą :)


My jednak idąc dalej w końcu ujrzeliśmy BIG Bena i jest on naprawdę BIG
Jeżeli będziecie chcieli się o nim czegoś dowiedzieć to TUTAJ możecie poczytać. Ogólnie warto go zobaczyć. Z drugiej strony ulicy widać London Eye

Po na pstrykaniu masy zdjęć jak rasowi Japończycy, stwierdziliśmy, że pora opuścić te królewskie progi i wracać do metra. Niedługo kończyła się godziny poza szczytem a nie chcieliśmy kupować nowych biletów i to jeszcze droższych.

Oprócz na pewno niezapomnianych wspomnień chyba już oswoiliśmy się z Londyńskim Metrem :)

11 komentarzy:

  1. "Oprócz na pewno niezapomnianych wspomnień chyba już oswoiliśmy się z Londyńskim Metrem :) "

    Chyba jednak nie jeszcze.
    One day travel card kupiony po 9:30 jest do końca dnia off peak.
    Inaczej w biletach pojedynczych.
    Tak więc jak mieliście one day travel card to były ważne do końca dnia.

    OdpowiedzUsuń
  2. To nie wiem. W zeszłym tygodniu jak byliśmy w Londynie o 16.30 bramki nas już nie przepuściły a bilet kupiliśmy ok 12.30. Podejrzane to :P W każdym razie ,,oswojenie" dotyczyło różnych linii metra i ogólnie przejść w metrze. Bilety to wciąż kwestia nie rozwiązana :P

    OdpowiedzUsuń
  3. Co więcej. Bilety off-peak są ważne do 4:30 dnia następnego. Jak już pisaliście jest to kraj pomagający ludziom, więc pomyśleli i tu. Jakby się ktoś zasiedział na ten sam bilet wróci jeszcze przed 4:30 do domu.

    Polecam stronkę : http://www.tfl.gov.uk/tickets/14416.aspx

    Najwygodniej jednak jest zainwestować w Oyster Card. Nie ma problemu z przejazdami. Można na nią "wgrać" bilet tygodniowy, albo używać jak zwykłego biletu.

    Za każdy przejazd pobierana jest opłata (z 4 do 1 strefy jest to Ł2,70 (off-peak)) aż do osiągnięcia dziennego ekwiwalentu za travelcard. Potem nic nie schodzi więcej z Oysterki :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Jeszcze parę pytań, które mi się nasunęły podczas czytania:

    1. Czy mocno uciążliwe są samoloty lądujące i startujące z Heathrow (bo jednak bacie dość blisko)?
    2. Czy żeby podjąć pracę wystarczy polski dowód czy potrzebny jest też paszport?
    3. Pisaliście żeby unikać pracy m.in. dla Polaków? Jaki jest powód? Oszukują?

    Z góry dzięki za odpowiedzi :P

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. 1) Staraliśmy się wybrać miasto blisko lotniska ale nie za blisko żeby nie było za głośno bo jednak Heathrow jest strasznie oblegane. W Greenford samoloty nie są uciążliwe.

      2)W związku, że jesteśmy w UE paszport nie jest wymagany. Wszystkie formalności załatwiasz za pomocą dowodu. Ale nic się nie stanie jak paszport zabierzesz, zawsze to dodatkowy dokument potwierdzający twoją tożsamość.

      3) Podobno tak. Ale na własnej skórze tego nie doświadczyliśmy. Natomiast w tym zdaniu bardziej nam chodziło, że to kolejny komentarz, który bardzo często się powiela na forach, vlogach i nawet wśród Polaków w Anglii, czyli ziarno prawdy w tym musi być.

      Usuń
  5. To ja też dorzucę swoje odpowiedzi do tych pytań:
    1. Greenford od Heathrow jest w linii prostej ok 9km czy jak w Warszawie z Okęcia dalej niż na Stare Miasto.
    Sam więc widzisz, że lądujących czy startujących samolotów nie jesteś w stanie usłyszeć.
    2. Lepiej zawsze brać JEDEN dokument stwierdzający tożsamość. W przypadku zagubienia, kradzieży - będzie znacznie łatwiej niż stracić obydwa.
    3. Polacy w większości zarabiają na rodakach na byle bzdurze. Coś co jest np. za darmo, że tak powiem z Urzędu u Polaka będzie płatne. Polak nie zrobi nic za darmo dla rodaka.
    Niestety taka jest prawda. I nie dotyczy to rodaków którzy przyjechali do pracy, ale też konsulatu i ośrodków polonijnych!
    Od wielu lat w UK i nie tylko, jest powiedzenie, że jak chcesz coś osiągnąć to musisz ograniczyć do minimum kontakty z Polskimi ośrodkami polonijnymi.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. 2) z jednej strony masz rację ale z drugiej jak masz dwa dokumenty i nie trzymasz ich razem bo jednak dowód trzymasz przeważnie w portfelu a paszport w szafce, walizce itp. to po zgubieniu pierwszego zawsze masz ten drugi.

      3) Czyli teza "Polak Polakowi wilkiem" znowu się potwierdza...

      Usuń
  6. 2)
    Zawsze wymagany jest jeden dokument ze zdjęciem.
    I to raczej w wyjątkowych sytuacjach.
    Obowiązkiem jest zostawienie Dowodu Osobistego w domu, jeśli posługujesz się za granicą paszportem.
    Ten obowiązek nie wiąże się z widzimisię urzędnika, ale właśnie by uniknąć sytuacji gdzie ktoś będzie bez dokumentów.

    3) Niestety to prawda.

    OdpowiedzUsuń
  7. nabierajcie, nabierajcie doświadczenia, nie pogubicie się jak w końcu będzie II linia metra:D

    OdpowiedzUsuń
  8. Na prawdę świetny blog! Post bardzo interesujący. Jak na niego trafiłem? Nietypowo, bo przez Google Grafika. Świetny! Brakuje mi tylko subskrybcji przez Email. Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bardzo nam miło, że blog się podoba :) Co do subskrypcji wtyczka została dodana :) Pozdrawiamy

      Usuń